środa, 31 sierpnia 2022

Podręcznikowy koszmar


Znacie to, prawda?

Ten niepokój, który dopada nas, nauczycieli bibliotekarzy, gdy jeszcze powinniśmy odpoczywać i korzystać z wakacji, aby wrócić do naszych zadań w pełni sił. Im bardziej zbliża się wrzesień, tym bardziej jesteśmy pełni obaw o to, co nas czeka, gdy tylko przekroczymy próg szkoły...

Podręczniki!

I znowu się zacznie to dźwiganie pudeł, liczenie, sprawdzanie zgodności z fakturami, stemplowanie, naklejanie kodów kreskowych, nadawanie numerów, wpisywanie do bazy elektronicznej, ponowne liczenie, ustalanie harmonogramu wypożyczeń, godziny poświęcone na klikanie czytnikiem i uświadamianie uczniów, jak bardzo należy dbać o podręczniki i ich pilnować. Później i tak się okaże, że część uczniów podręczniki zgubi lub zniszczy, a my będziemy się martwić, aby mieć komplety na następny rok. 

I to chyba jeszcze nie jest najgorsze! Po tych wszystkich przygotowaniach i tak podręczniki po trzech latach będą musiały być wycofane, a my będziemy musiały się uporać ze stosami nikomu już niepotrzebnej makulatury (po wcześniejszym usunięciu książek z katalogu). I cała zabawa zacznie się od nowa.

Bardzo przykre jest to, że zamiast poświęcić czas, który zabierają nam podręczniki, na kreatywną pracę z uczniem, całe tygodnie schodzą nam na tej syzyfowej pracy. 

A gdy jeszcze pomyślimy, jak bardzo eksploatujemy środowisko naturalne, żeby podręczniki zostały wyprodukowane i ile generujemy śmieci, gdy nadchodzi czas, aby usunąć trzyletnie egzemplarze, aż boli serce.

Może nadszedł czas, aby się zastanowić, czy są nam naprawdę potrzebne podręczniki w wersji papierowej? Wiem, że może to brzmieć dość kontrowersyjnie, ale zastanówmy się i przeanalizujmy, co by się stało, gdyby nasze szkolne książki były dostępne tylko w wersji cyfrowej.

Wyobraźmy sobie ogólnopolski cyfrowy system podręcznikowy, w którym wszystkie tytuły są w ogólnodostępnej bazie. Dyrektor szkoły nie zamawiałby drukowanych książek, tylko licencje dla uczniów i nauczycieli. Liczba licencji byłaby równa liczbie uczniów i nauczycieli w danej szkole i w każdej chwili możliwa do zmodyfikowania. Licencje mogłyby być powiązane ze szkolnymi kontami Microsoft lub Google. Każdy uczeń i nauczyciel po zalogowaniu na swoje konto miałby dostęp do wszystkich przypisanych mu podręczników. Z dowolnego urządzenia, w dowolnym miejscu, w dowolnej chwili. Czyż to nie piękne marzenie?

Wydawnictwa zarabiałyby na sprzedaży licencji równie dobrze, co na podręcznikach. Wszystkie liczby byłyby od razu dostępne w statystykach. Nie byłoby potrzeby ręcznego liczenia książek, domawiania brakujących egzemplarzy, korygowania pomyłek. 

Jakie byłyby zalety takiego rozwiązania:

👉 Nie byłoby takiej eksploatacji zasobów środowiska i produkcji śmieci.

👉 Praca techniczna w bibliotece szkolnej mogłaby zostać zastąpiona pracą kreatywną na rzecz ucznia.

👉 Dzieci miałyby lżejsze plecaki.

👉 Nie byłoby problemów ze zgubionymi lub zniszczonymi podręcznikami, co obniżyłoby poziom stresu uczniów, ich rodziców, a także nauczycieli bibliotekarzy.

👉 Nie byłoby problemów z oczekiwaniem na dostawę kolejnej partii podręczników.

👉 Błędy w podręcznikach można byłoby szybko poprawić dzięki szybkim aktualizacjom.

👉 Wystarczyłoby, aby uczeń korzystał z jednego czytnika lub tabletu, aby mieć zawsze dostęp do wszystkich swoich podręczników. Jeśli byłoby to wyjątkowo sensownie rozwiązanie, uczeń mógłby też korzystać z podręczników z wcześniejszych klas (np. w ramach przygotowań do egzaminów).

👉 Podręczniki byłyby bardziej DOSTĘPNE dla każdego. 

Wyobraźcie sobie, że:

- uczeń ze słabszym wzrokiem może szybkim gestem powiększyć czcionkę lub zmienić kontrast między tekstem a stroną, 

- uczeń z zaburzeniami uwagi czy dysleksją może skorzystać z wbudowanego czytnika immersyjnego, aby odsłuchać dany rozdział

- każdy może w końcu pisać w podręczniku i robić notatki (oczywiście w cyfrowy sposób),

- za pomocą jednego kliknięcia można skorzystać ze słownika i sprawdzić konkretne słowo w podręczniku,

- zdjęcia, wykresy, mapy można śmiało powiększać,

- podręczniki mogą być wzbogacone o filmiki i inne treści (także interaktywne),

- a co jeśli dałoby się tworzyć od razu zadania do wybranego fragmentu podręcznika i udostępniać je uczniom bezpośrednio w Google Classroom lub Microsoft Teams?


To tylko część argumentów! Listę postaram się uzupełniać.


A co Wy myślicie o takim pomyśle na rozwiązanie problemu z podręcznikami?


Źródło grafiki: Obraz harshahars z Pixabay 

Powrót po dłuższym czasie

Ostatnie lata nie były łatwe, a już szczególnie ubiegły rok. Działo się dużo, angażowałam się w mnóstwo akcji i projektów, a na prowadzenie bloga nie zostało już ani odrobiny czasu. Zatem nowe posty przestały się pojawiać, mimo że w mediach społecznościowych publikowałam sporo.

Może to tylko kwestia świeżego umysłu po wakacjach i zregenerowanych sił, ale planuję jeszcze raz podjąć próbę regularnego prowadzenia bloga. Dlaczego? Mam wrażenie, że poza bańką informacyjną, w której tkwię głównie na Facebooku, bardzo dużo mi umyka. Jest przecież tak wielu niesamowitych edukatorów, którzy wędrują po zupełnie innych internetowych ścieżkach!

Moim celem jest spotkanie z osobami, którym zależy na jakości edukacji, aby być w stanie dzielić się z nimi inspiracjami. Chcę Wam pokazać, co ciekawego robię u siebie, ale także zainspirować się Waszymi działaniami.

Trzymajcie kciuki, żeby wystarczyło sił!

Polecany post

Podręcznikowy koszmar

Znacie to, prawda? Ten niepokój, który dopada nas, nauczycieli bibliotekarzy, gdy jeszcze powinniśmy odpoczywać i korzystać z wakacji, aby w...

Popularne posty